Tatooine - Wrocław 16-17 styczeń 2010

Demon

Niestety muszę sobie odpuścić ten wyjazd. Szkoda bo chciałem jechać ale mam teraz inne rzeczy na głowie. Jako że założyłem działalność gospodarczą mam teraz inne priorytety (finansowe właściwie), uporać się z biurokracją oraz wszystkie możliwe środki pieniężne pakować właśnie w to. Z tego co wiem Radek też chyba nie jedzie. Darek z synem też odpuszczają wyjazd, prosta sprawa: praca. Bawcie sie dobrze Smile

GLAURUNG the SMOK

koś wogole jedzie?? ja jade. o 22 na starym rynku bede. kto jeszcze? pisać.

Darth Kedar

Jadę!! będę koło północy na dworcu (bo generalnie na stronie pisze, ze pociąg jest o 1:11, natomiast na dworcu, że o 1:01 ;/)

Bilety kupujemy razem na miejscu? mam nadzieje, że tak, bo nigdy biletu nie kupowałem, a nie chce się pomylić ;/

Mandous

No jadę jeszcze na pewno ja, Ragnus i Jinn i wszyscy będziemy chyba na rynku o 22:00. Kedar na bank będziemy szybciej na dworcu i wtedy się bilety kupi. Kurde szkoda, że reszta odpada, ale co zrobić.

Jinn

Będę, zobaczymy się ok. tej 22 Very Happy

Long J.B.

A ja jeszcze nie wiem, czy będę :] jakby co, to nawet o 21wszej mam autobus z Torunia i jakoś dam radę dojechać. Jeszcze się okaże.

GLAURUNG the SMOK

no no ... jeszcze komuś spontan wyjdzie Smile

no to chłopaki do zobaczyska.

Ragnus

Git było. Fajna ekipa, fajne podróże w obie strony i dobra zabawa podczas imprezy. Relacja może w weekend się pojawi razem z opóźnionymi zdjęciami

Darth Kedar

jako, że był to mój pierwszy konwent, to słów kilka odemnie...
Było naprawdę super, świetna ekipa, kapitalna atmosfera, nie kiedy można było się poczuć, jakby wszyscy konwentowicze byli jedną kochającą się rodziną. Co mi się najbardziej podobało? hmm... na pewno nie prelekcje, nie które były kompletnie nie przygotowane, inne z kolei były na zasadzie robienie zwały, mieszanie Star Wars ze śmiechem ale tylko pomiędzy ludźmi z Wrocławia I Legnicy. Podobało mi się za to konwentowanie, nie było nudno Smile

Fajnie zrobione przedstawienie, picie niebieskiego mleka, oklaski na pokazie "Nowej Nadziei", czy okrzyki "SO SAY WE ALL!!" Poznałem chyba kilka ważniejszych osobistości Polskiego Fandomu: czyli Sizara czy Wedga. No i co najważnijsze, pomimo pogody, nie było ziomno Smile

Mandous

Dla mnie też wyjazd super. Pierwszego dnia poważnie już myślałem, że skonam ze zmęczenia, ale jakoś pod wieczór siły mi wróciły i do pewnego momentu trzymałem się nieźle Smile

Po pierwsze świetna podróż (choć chyba pierwszy raz w życiu lepiej bawiłem się w drodze powrotnej niż jadąc na imprezę). Program konwentu nie był zły, ale zbyt dużo puntów programu zobaczyłem tylko fragmentarycznie. Frekwencja zaskakująco wysoka. Ludków z fandomu może wielu nie było (to raczej impreza Dolny Śląsk + jednostki z reszty kraju), ale ilość tubylców spoza fandomu niespodziewanie wysoka (na prezentację 501 nie szło wejść do sali kinowej, bo nawet oba wejścia były zakorkowane). Jakąś większą relację pewnie jeszcze dzisiaj zacznę składać, ale kiedy ją skończę to nie wiem:-)

PS. Mimo niedzielnych opadów śniegu dojechaliśmy bez spóźnienia, ale kurde pociąg z Bydgoszczy do Nakła stał na dworcu 80 minut w oczekiwaniu na pociąg z... Poznania. Dziwne bo my z Poznania przyjechaliśmy bez problemu. Także ogólnie samą końcówkę drogi powrotnej miałem jeszcze nerwową.

PS2. Oddałem Toruniowi kasę za koszulki. Nie poganiam bo wiem, że teraz niektórzy mają lipę finansową, ale jak będziecie przy kasie to zgłaszać się Smile

Long J.B.

Jakoś mi się tak składa ostatnio, że na konwenty wyjeżdżam na "spontanie", do ostatnich godzin przed wyjazdem nie wiedząc, czy tam będę. Według mnie ,to miła metoda, która dodaje poczucia przygody i każdemu ją polecam Smile

O całości długo (było napisane "krótko", ale po skończeniu posta zauważyłem ,że kretyńsko to wygląda Smile

). Znacznie lepiej oceniam wyjazd całościowo, niż sam konwent, a to za sprawą fajnie spędzonego weekendu z naszą małą bandą z BFSW. Spania za dużo nie było, co wzmocniło intensywność tych kilku dni Smile

Sam konwent był dla mnie sporym zaskoczeniem. Począwszy od drogi na "osiedle" w którym się odbywał - faktyczne 40 minut jechania tramwajem, połowa drogi przez szczere pole Smile

Trochę tak, jakby z PKP w Bydgoszczy jechał tramwaj do Solca Kujawskiego Smile

Co prowadzi do kolejnego zaskoczenia - mimo tak, wydawałoby się, odległej lokalizacji, na imprezie pojawiły się spore tłumy "osób postronnych", czyli tak dobrze nam znanych ze StarForce'a rodzin z dziećmi Smile

Widać ewidentnie, że nowa forma konwentu zaczyna się sprawdzać - mieliśmy tutaj podobnie wyglądającą imprezę, tyle że na mniejszą skalę. Sizar i Tuskeni znakomicie dawali sobie radę z przyciągnięciem i rozbawieniem dzieciarni, podczas gdy fani mieli okazję na ponerdowanie we własnym sosiku Smile

Część nerdowska zresztą niespecjalnie przypadła mi do gustu. Prelekcje udało mi się zaliczyć w większości, przynajmniej fragmentarycznie (a nie było to trudne) i chyba wszystkie były co najwyżej średnie. Kulminacją było "Koło fortuny", na które najpierw nie nam pozwolili się zapisać drużynowo, po czym... prosili do gry szesnastu zawodników na rundy po 3 osoby. Nietrudno się domyślić, że dla pozostałych 13 osób, było to widowisko niezwykle nudne... na szczęście do czasu, bo zrobiło się wesoło - pierwsze hasło było lamersko przetłumaczone z angielskiego cytatu z AOTC, w dodatku z błedem ortograficznym Smile

Niestety, nie udało mi się skreślić siebie z listy uczestników, bo pisak był w użyciu do wpisywania literek w hasłach :] Po prostu wyszedłem z sali po pierwszym haśle, więc przegrałem z kretesem, z rekordową ilością 0 punktów Smile

Według mnie największym minusem w nerdowskiej części imprezy był brak konkursów. Zwisa mi, że muzycznych i wiedzowych było już tyle, ile konwentów, bo dzięki kolegom i "rozluźnionej atmosferze" zawsze się na nich dobrze bawię. A już sam fakt, że konkurs wiedzy o parodiach się nie odbył, jest najsmutniejszy. Na szczęście jego niedoszli twórcy zapowiedzieli, że postarają się go przygotować na Pyrkon.

Całkiem fajnie wyszło nocne oglądanie Nowej Nadziei (co za nerdy, jakby SW nie widzieli Smile

na szczęście my mieliśmy co innego do robienia i salę kinową odwiedziliśmy na sam spektakularny finał, w którym... no dobra, nie będęspoilerował Smile

), a po nim ranking punktów lansu (wynalazek korzeniami sięgający Dagobah 2006, kiedy to my o nich zaczęliśmy sobie żartować, ale w tej chwili służący głównie Wrocławiowi i Legnicy, bo blisko są). Fajnie, że pierwsze miejsce zdobył człowiek, który budzi respekt fanów w całym kraju, czyli Mroczny Urthona. Zabawa była wesoła i głośna, sala widowiskowa świetnie spełniła swoją rolę, a dodatkowe punkty lansu powinien dostać Admirał Ozzel i każdy, komu udało się wypić całą porcję niebieskiego mleka Smile

Niedziela, o dziwo, też wyszła ciekawie, głównie za sprawą Szarych Mieczy/ów. Pierwszy raz widziałem ich w akcji i przyznać trzeba, że sprawiali wrażenie, jakby wiedzieli o czym mówią Smile

Salę widowiskową zapełnili ludźmi, którzy chętnie ich słuchali, nawet przez dodatkowe pół godziny, które zwolnilo się, gdy Malak padł ofiarą SWowych używek, o których miał prowadzić prelkę Smile

No i tyle. Podróż powrotna bardzo wesoła i ciekawa była. Ciekawe, że nadal chciało nam się gadać, mimo sporego zmęczenia. Zasługa w tym pomarańczowej torby, wizyty na lądzie w Poznaniu i Torunian, których trzeba było szukać, bo bez wyraźnego powodu spoczęli 6 wagonów od nas Smile

Mandous

Majty prezesa:
[link widoczny dla zalogowanych]

GLAURUNG the SMOK

No mogłem tyle nie pić, no mogłem. A tak mam osiem tysięcy kafli punktów lansu Very Happy

.

Jinn

Nie będę się rozpisywał, bo moi poprzednicy napisali chyba wszystko co najważniejsze. Dzięki za wspólne "konwentowanie", a kto nie był ten trąba xD
Chrum, chrum Very Happy

Ragnus

Relacja na stronie, foty na picassie. Jeszcze wkrótce powinny pojawić się galerie naszej stronie.